niedziela, 10 listopada 2013

Ciąg dalszy III

- Co? Nie pozwolę się tam nikt nie będzie mnie tam dotykał.
- Obawiam się że nie masz innego wyjścia.
- Nie pozwolę żeby dotykał mnie tam jakiś wampir.
- Obawiam się że tak nie będzie, bo widzisz w ciągu najbliższego miesiąca musisz zajść w ciąże.
- Niby co? Kto tak powiedział?
- Takie są prawa nie ja je tu ustalam.
- To ja mam iść z tobą do łóżka już dzisiaj?
- Jeśli chcesz to możemy, no ale nie teraz bo musimy iść do lekarza.
Po tych słowach w mgnieniu oka zniknął z pokoju a gdzieś po 5 sekundach, wrócił niosąc w rękach moją walizkę. Tę którą miałam ze sobą w szkole.
- Ubieraj się, idę ci zrobić śniadanie.
Ledwie zdążyłam włożyć bieliznę a Dawid wrócił z tacą w rękach. Gdy mnie zobaczył stanął jak wryty z otwartymi ustami. Gdy tak stał i patrzył zauważyłam że wysunęły mu się kły.
- Ej, ej tylko bez takich, chowaj te zęby.
- Przepraszam po prostu nie wiedziałem że masz takie świetne ciało.
- No to już wiesz, mogę o coś ciebie zapytać?
- No jasne, pytaj.
- Ile masz lat?
- Czy to takie ważne?
- Nie ale jestem ciekawa.
- Mam 200 lat.
Na te słowa mnie zatkało, nie wiedziałam co mam powiedzieć, miał 200 lat, no ale musiałam się przyzwyczaić do takiej myśli.
- To dlaczego nie masz jeszcze dziecka i partnerki?
- Ten przywilej obowiązuje od 200 lat, w tamtym tygodniu miałem urodziny.
- Wszystkiego najlepszego powiedziałabym 100 lat ale to trochę głupio brzmi.
- Dziękuję a teraz zjedz śniadanie i będziemy szli.
Po zjedzeniu śniadania, na które składały się tosty, jajko sadzone i kubek mojej ulubionej herbaty.
Gdy mieliśmy już wychodzić, Dawid dał mi do ręki jakieś pudełeczko, kiedy je otworzyłam a w środku na aksamitnej poduszeczce leżał śliczny wisiorek w kształcie serca.
- A to z jakiej okazji?- zapytałam.
- Bez okazji, to nie jest zwykły naszyjnik, w środku jest werbena, zioło które będzie chroniło twój umysł przed penetracją z zewnątrz.
-Czyli ktoś może chcieć mącić mi w głowie?
- Może się tak zdarzyć.
- Ty juz mi mąciłeś w głowie?
- Nie i nie mam takiego zamiaru.
Po tych słowach zapiął mi wisiorek na szyi po czym wyszliśmy z jego domu. To co zobaczyłam było naprawdę niezwykłe. Było to jedno z rodzaju tych wielkich metropolii jakich jest wiele w świecie ludzi. Tylko że nad całym miastem unosiła się kopuła z przezroczystego szkła, przez które wdzierały się do miasta promienie słońca.
- Po co ta kopuła? Przecież słońce was nie zabija.
- No nie zabija, ale szkodzi nam na oczy, ta kopuła zatrzymuje szkodliwe promieniowania.
Ciąg dalszy nastąpi...
-

1 komentarz: